Stoimy w basenie stoczni Damen, w Koźlu – Rogach. Kawał drogi od miasta. Dotkliwie to odczuwamy. Pierwsze dwie klasy przybyły na warsztaty filmowe dopiero o 9 rano. Dwie kolejne klasy przybyły chwilę później, na warsztaty modelarskie. Ładownie pełne. Jakby tego było mało zgodnie z planem przyprowadzają swoje dzieci nauczyciele szkoły podstawowej w Rogach. Cała szkoła licząca 75 uczniów. Udaje się im spóźnić. Na szczęście. O zabytkowych statkach odrzańskich opowiadamy na pokładzie „Majora Sucharskiego”. W końcu „upychamy” ich w przejściu przez małą ładownię. Prezentujemy budowle wodne Europy. Po 30 minutach przechodzimy do dużej Ładowni. Prezentujemy wystawę „Dzieci Odry”. Jest godzina 11/00. Nadchodzi kozielskie Technikum Żeglugi. Trzy, może nawet cztery klasy. Zdaje się, że nic już nas przed katastrofą nie uratuje. Cała grupę skupiam na Sucharskim. Po pół godzinie „upycham ich w małej ładowni. Szczęśliwie zwalnia się duża. Dzielimy przybyłych na dwie części. Jedną bierze Mariusz do dużej ładowni. Sytuacja wraca do normy. Poranne przesunięcie w czasie musiało wywołać efekt domina. Szkołę rogowską zaprosiliśmy raz jeszcze na 27 września, na 8 rano. Ma blisko, kolejne szkoły kozielskie przybywać będą na 9/30 i 11/00.
O 12/30 ruszamy w podróż do Gliwic. Zatrzymujemy się chwilę na śluzie Rudziniec. Oglądamy sterownię. W swoim czasie opracowywaliśmy wytyczne konserwatorskie dla remontu i modernizacji budowli i wyposażenia technicznego zabytkowych stopni wodnych Kanału Gliwickiego. Zalecaliśmy utrzymanie unikatowych pulpitów sterowniczych, dopuszczając nadbudowę monitorów i aparatury kontrolno-pomiarowej, postulowaliśmy umieszczenie nowoczesnej aparatury w zabytkowych kioskach. Diabli wzięły te zalecenia. Wykonawca, „słynna” Skanska miał je w nosie, podobnie inwestor. Jedni i drodzy pozorowali wobec służb konserwatorskich działanie na rzecz ratowania zabytków. Zapytajmy. Co uratowali? Słowami nadrobią brak kultury technicznej i niekompetencję. Odpowiedzą, że w zadaniach statutowych Wód Polskich-RZGW nie leży ochrona zabytków. Pewnie, jako, że prawo polskie, w tym Ustawę o Ochronie Zabytków mają w głębokim poważaniu, żyją w sobie obcym państwie kierując się co najwyżej resortowymi zarządzeniami. Może warto by w odniesieniu do dzieł kultury technicznej i pomników techniki na rzeki w Polsce nanizane przyjrzał się np. Najwyższa Izba Kontroli.
Przed nami modernizacja Odry. Po tym doświadczeniu nie damy się już złapać na lep deklaracji, zapewnień, obiecanek – cacanek. Zaczniemy od prośby by nasz wolontariat zechciał monitorować sytuację i plany modernizacyjne jazu Ujście Nysy. Teraz wiemy, że deklaracje ekspozycji fragmentu unikatowego jazu kozłowo-iglicowego nie zasługują na wiarę, że Wody Polskie jeśli cokolwiek dla kultury uczynią to tylko pod społeczną presją.